Nagły wstrząs.
Co się dzieje?
Spokojnie. To tylko sen, który właśnie się skończył. Po kilku minutach zapomnę o czym był. W sumie to nawet nie potrzeba mi kilku minut, już zapomniałam. Walczę z powiekami, które są mocno zaciśnięte i za nic nie mogę ich ruszyć. Po pewnym czasie wygrywam tę walkę.
I tak zaczął się ten dzień. Monotonnie. Nie mam na nic sił. Zwlekam się z łóżka i z zaspaną miną idę w kierunku stołu, na którym leży mój telefon. Która godzina? W myślach błagam o to, żeby nie było zbyt późno. 11.37. W sumie nie tak źle. Przecieram jeszcze raz oczy i szukam jakiejś czystej koszulki.
Minęło kilkanaście minut zanim zdążyłam się ubrać, umyć i doprowadzić do ładu. A jak spędzę dzisiejszy dzień? Pewnie tak jak każde inne. Najpierw pójdę się pseudo pouczyć, żeby mamę ucieszyć, a potem wszystko skończy się czytaniem książek o nieszczęśliwej miłości bądź szczęśliwej, nieważne jakiej, ważnej, że miłości, której ja nigdy nie przeżyję. Czasami zastanawiam się czy to w ogóle ma sens? Czy nie lepiej byłoby czytanie jakiś odmóżdżających komedii, które niczym nie przypominają realnego świata i przy których po prostu można zapomnieć o tym co się dzieje? W sumie po dwóch godzinach wspomnienia i cały ten prawdziwy świat zaczyna wracać, prawda jest taka, że po prostu wyrzuciliśmy z naszego krótkiego życia kilka godzin, bo mogliśmy je spożytkować na coś inteligentniejszego.. Ale czy zrobilibyśmy to? Ech, wszystko jest jakieś skomplikowane. Niby wszystko jest proste, życie jest proste, no bo co trudnego jest w tym, żeby oddychać i utrzymywać kontakty z innymi ludźmi, aa no i jeszcze indywidualne potrzeby np. fizjologiczne.
I dzwonek telefonu zaczyna zagłuszać moje myśli. W pokoju słychać tylko 'We are young' i mocne bicie mojego serca. Numer ukryty, więc nie jest powiedziane, że właśnie chodzi o TĘ sprawę. Asia, Asia, Asia.. Odbierz ten telefon! Nie możesz się wiecznie ukrywać!
-Halo?- zaczynam rozmowę i od razu zaczynam żałować, że to zrobiłam.
-Dzień dobry!- zabrzmiał miły, ciepły głos jakiejś kobiety w słuchawce.
-Dzień dobry.-odpowiadam, serce mam już w gardle.
-Czy mam przyjemność rozmawiać z osobą pełnoletnią? Dzwonię w sprawię przeprowadzenia ankiety dotyczącej..- i ta niesamowita ulga.
-Mamy nie ma, proszę dzwonić innym razem.- i szybko przyciskam na czerwoną słuchawkę.
Wdech i wydech, jeszcze jeden wdech i wydech. Lalalala, Asiaa, Asia, wcale nie świrujemy, spokojnie, przecież w gruncie rzeczy nic takiego się nie stało, taka jedna mała przygoda, nie może zmienić mojego życie..
-Buuuuu!- jakiś przeraźliwy krzyk rozległ się po pokoju.
-Aaaaa!- odpowiedziałam temu swoim własnym..
Odwracam się, tak.. To tylko mój młodszy brat, Damian. Damian ma 14 lat i jego życie niczym nie przypomina mojego. Wszystko co robi jest przepełnione optymizmem i powodzeniem. Jest inteligentny, ale oczywiście nigdy mu tego nie powiem. Z wyglądu też jest całkiem spoko. Ma duże brązowe oczy, które idealnie komponują się z jego wiecznie rozczochraną czupryną. Włosy też ciemne, proste, krótkie, ale nie aż tak bardzo. Jest wysoki, szczupły, jak na swój wiek dobrze zbudowany, ale to dlatego, że od dziecka ćwiczy pływanie. Ale teraz dość dobrej siostrzyczki, bo oczywiście gnoja nienawidzę. Wszystko co robi mnie wkurza, denerwuje mnie nawet to, że przebywa w tym samym pomieszczeniu jak ja i oddycha tym samym powietrzem, ale może to tak właśnie ma być..? Że w dzieciństwie swojego rodzeństwa się nie znosi, a później na starość się go wspomina?
-Jesteś normalny!?- zaczęłam na niego wrzeszczeć.
-Nie, już mi to tyle razy powtarzałaś, że zdążyłem zapamiętać.- zaczął drażniącą gadkę.
-Nie mam dzisiaj humoru..- odpowiedziałam mu i spiorunowałam go swoim słynnym spojrzeniem.
-Ajć! Gorąca coś jesteś, kto ci za skórę zalazł?- chichot.
-Nie twój interes, spadaj młody!
-Jak tam chcesz, tylko żeby do mnie znowu nie przychodziła, żebym cię krył jak pójdziesz na jakąś imprezę.- kolejne miażdżące spojrzenie z mojej strony- dobra już dobra idę.
I wyszedł głośno trzaskając drzwiami.
Nie lubię mojego brata. Nawet bardzo, ale zawsze poprawi mi humor, teraz jak wyszedł też na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Pewnie długo nie zostanie, bo za chwilę znowu przypomni mi się żenująca historia z przepełnionego problemami życia, ale na razie się śmieje wyglądając przez okno. Śnieg sypie. Dobry początek, może jednak tej zimy będziemy mieć prawdziwą zimę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz